Data publikacji: 19.01.2011
Prezydencja belgijska może być wzorem dla krajów, które w przyszłości będą przewodniczyć pracom Rady UE - takie stanowisko przeważało podczas wtorkowej debaty w Parlamencie Europejskim. Eurodeputowanym podobało się to, że Belgia skupiła się na przyszłości UE i nie próbowała przepchnąć przy okazji swoich interesów narodowych.
Eurodeputowani byli zgodni, że belgijska prezydencja, pierwsza po wejściu w życie Traktatu z Lizbony, skończyła się sukcesem. Belgów doceniono za umiejętność współpracy z Komisją Europejską, Radą i Parlamentem. Niektórzy deputowani sugerowali, że Belgia skupiła się tak mocno na sprawach europejskich przez swoje problemy wewnętrzne - od miesięcy krajem rządzi rząd tymczasowy.
Pełniący obowiązki premiera Yves Leterme mówił, że Belgia robiła, co mogła by zachęcić do współpracy i dzięki temu udało się jej doprowadzić do przyjęcia rozwiązań dotyczących kontroli finansowej. Dodał, że UE musi pójść w tych kwestiach o krok dalej. "Unia monetarna nie jest możliwa bez unii ekonomicznej i większej konwergencji, silnego nadzoru i dyscypliny budżetowej" - argumentował Leterme.
Wśród innych priorytetów UE na przyszłość belgijski premier wskazał też na rolę Unii w świecie i prace nad przyszłą perspektywą finansową (po 2013 r.).
"Europa potrzebuje duszy" - dodał belgijski premier i podkreślał, że Unia będzie mogła lepiej funkcjonować tylko, jeśli "sami w siebie uwierzymy".
Prezydencję z rąk Belgów przejęli Węgrzy, którzy będą przewodniczyć pracom Rady UE do końca czerwca. Po nich stery w Radzie przejmie Polska. W środę w PE premier Węgier Viktor Orbán zaprezentuje priorytety na te półrocze.
Źródło: PE