Data publikacji: 23.05.2011
Decyzja Komisji Europejskiej o utrzymaniu zakazu wnoszenia płynów na pokład samolotów podzieliła deputowanych. Przewodniczący Komisji Transportu PE, brytyjski deputowany Brian Simpson (Sojusz Socjalistów i Demokratów) uważa, że był to krok w złą stronę, który może doprowadzić do zburzenia wspólnych standardów bezpieczeństwa lotniczego w UE.
Inne zdanie mają deputowani Konserwatystów i Europejskiej Partii Ludowej. Komisja Transportu będzie w najbliższych tygodniach dyskutować na ten temat.
Zakaz wprowadzono w 2006 r. po wykryciu przygotowań do zamachu terrorystycznego. Terroryści chcieli zbudować za pomocą materiałów przemyconych w butelkach na napoje bomby na pokładzie samolotów lecących z Londynu do różnych miast USA i Kanady.
Od tamtej pory w bagażu podręcznym można mieć tylko buteleczki o pojemności mniejszej niż 100 ml. Na zakazanej liście oprócz płynów są także żele i aerozole, a także np. drzemy czy sery pleśniowe.
Parlament wzywał do zniesienia tych ograniczeń już w 2007 r. Początkowo miało się to stać w 2010 r., ale potem przesunięto ostateczną datę na 2013 r. 29 kwietnia tego roku pasażerowie mieli zyskać prawo do przewożenia płynów (napoi, kosmetyków, itp.) kupionych w krajach trzecich. Komisja tej zmiany w końcu jednak nie wprowadziła. Tłumaczyło to tym, że część państw Unii była przeciwna zniesieniu zakazu bo mógł by on "wprowadzać w błąd pasażerów."
KE wierzy, że uda się jednak zrealizować zniesienie zakazu do 2013 r. Wtedy lotniska powinny już być wyposażone w maszyny, które będą w stanie wykryć czy płyn jest niebezpieczny czy nie.
Simpson jest rozczarowany decyzją KE, ale uważa, że nie miała ona wyjścia po tym, jak kilka państw uznało, że nie zamierza znosić zakazu. "To sprawiło, że ci dobrzy zostali ukarani, a ci źli uniknęli kary" - przekonywał Simpson.
Szef Komisji Transportu PE uważa, że w decyzji wcale nie chodziło o bezpieczeństwo pasażerów, ale o koszty. Przypomina, że część państw była gotowa do zniesienia ograniczeń. "Duże lotniska nie chciały kupować maszyn do sprawdzania płynów i wykorzystały bezpieczeństwo jako pretekst" - dodał.
Jednak według holenderskiego deputowanego Petera van Dalena (Konserwatyści i Reformatorzy) ze zniesieniem zakazu trzeba czekać aż maszyny będą na wszystkich terminalach. "Europa jest ciągle zagrożona zamachami terrorystycznymi. Zagrożenie jest duże zwłaszcza teraz, po zabiciu bin Ladena" - argumentował.
Zgodził się z nim niemiecki europoseł Dieter-Lebrecht Koch (Europejska Partia Ludowa). Dodał, że częściowe zniesienie zakazu i ograniczenie się tylko do zakupów w krajach trzecich mogłoby wprowadzać pasażerów w błąd. "Decyzja Komisji oznacza dla pasażerów więcej bezpieczeństwa, mniej dezorientacji i biurokracji" - podkreślał.
źródło: PE