Data publikacji: 02.09.2014

Ekologia zakazów

Po żarówkach przyszła kolej na odkurzacze – te o mocy powyżej 1600 watów muszą od 1 września zniknąć z rynku, abyśmy zużywali mniej prądu. Unia w nasz zdrowy rozsądek nie wierzy.


Każda taka decyzja to idealny moment dla wszystkich sceptycznie czy wręcz wrogo nastawionych do integracji europejskiej. Z triumfalizmem wytykają wówczas szaleństwo unijnych regulacji i złorzeczą na brukselską dyktaturę. Zupełnie niepotrzebnie Unia daje pretekst do takich ataków, nakazując rzeczy, które i tak zdecydowana większość obywateli uznałaby za sensowne. Gdy jednak przychodzą one w formie oficjalnych regulacji, budzą sprzeciw nawet tych, którzy chcą dbać o środowisko. Bo nie ma nic gorszego niż urzędowy zakaz. Zwłaszcza dla Polaka.

Tymczasem przecież zdecydowana większość z nas, widząc rosnące z roku na rok ceny energii, i tak stara się oszczędzać prąd. Od dawna zwracamy uwagę na to, ile energii zużywa pralka czy lodówka, gdy szukamy sprzętu AGD. Jeśli unijne wsparcie ogranicza się do specjalnych nalepek informujących o klasie energetycznej, jesteśmy często zadowoleni, że ktoś stara się pomóc konsumentom w wyborze. Zwłaszcza gdy oferta na rynku jest tak bogata, a o dobrego fachowca w sklepie trudno. Także oświetlenie w domu zaczęliśmy zmieniać na długo przed wejściem w życie zakazu sprzedaży tradycyjnych żarówek. Nawet jeśli nie przeraża nas wizja ocieplania się klimatu, chcemy przecież za prąd płacić mniej, a nie więcej.

Niestety, Komisja Europejska nie wierzy w rozsądek europejskich konsumentów. To dlatego po zakazie żarówkowym wprowadziła kolejny, tym razem dotyczący najbardziej prądożernych – co wcale nie znaczy, że najwydajniejszych – odkurzaczy. Wkrótce ograniczenia dotkną ekspresy do kawy, a w kolejce regulacyjnej czekają kolejne urządzenia zużywające już nie tylko dużo prądu, ale także wody. Brytyjska prasa brukowa straszy, że niedługo Unia określi, ile wody może znajdować się w rezerwuarze toalety i jak mocny strumień ma prawo popłynąć z prysznica.

Tymczasem bardzo wiele sprzętów, jakie kupujemy, zużywa zdecydowanie mniej prądu niż kilka czy kilkanaście lat temu. Stało się tak i bez unijnych interwencji, bo producenci stosują coraz nowocześniejsze technologie i sami reklamują swoje wyroby jako energooszczędne. Ekologiczne zmiany następują samoczynnie i nikt nie czuje się do czegokolwiek zmuszany. Tak samo można było zrobić z odkurzaczami. Zamiast wprowadzać zakazy, wystarczyło umieścić kilka lat temu informacyjne nalepki, jak na pralkach czy lodówkach. Wówczas najmniej efektywne produkty same zaczęłyby znikać z rynku, bo konsumenci po prostu przestaliby je kupować. Więcej wiary w ludzki rozum, Unio!

 

Źródło: http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1590983,1,ue-zakazuje-tzw-mocnych-odkurzaczy-bruksela-nie-wierzy-w-rozsadek-konsumentow.read

Copyright © 2021 Wir Poznań | Wszelkie prawa zastrzeżone.