Data publikacji: 24.03.2011

Na szczycie UE odpowiedź na kryzys euro i wydarzenia w Libii

Na szczycie w czwartek i piątek przywódcy "27" kolejny raz zajmą się wzmocnieniem strefy euro po kryzysie, zatwierdzając cały pakiet reform, w tym zmianę Traktatu UE i pakt na rzecz zwiększenia konkurencyjności euro otwarty także dla krajów spoza eurolandu.


Szefowie państw i rządów będą także rozmawiać o wydarzeniach w Libii, gdzie kilka krajów UE z Francją i Wielką Brytanią na czele zaangażowało się w naloty mające na celu ochronę cywilów przed siłami pułkownika Muammara Kadafiego. UE jako całość rozpoczęła natomiast planowanie operacji humanitarnej w Libii z wykorzystaniem zasobów wojskowych w celu ewakuacji uchodźców do krajów ich pochodzenia.
 
Na kolacji w czwartek przywódcy będą kolejny raz rozmawiać o wypracowaniu nowego podejścia do południowych sąsiadów UE w ramach Europejskiej Polityki Sąsiedzkiej, tak by wesprzeć przemiany demokratyczne w Libii i innych krajach arabskich. Już na poprzednim szczycie 11 marca UE obiecała rozwijać handel i pobudzać inwestycje, a także zwiększyć kontakty międzyludzkie z myślą o młodych ludziach i wsparciu społeczeństwa obywatelskiego. Unijna pomoc finansowa będzie uwarunkowana przestrzeganiem praw człowieka, co dotychczas nie było zasadą.
 
"Musimy zgodzić się na pierwsze konkretne kroki w celu doprowadzenia do szybkiego wsparcia krajów w regionie i zapewnienia, że kierunki wyznaczone 11 marca są wdrażane tak szybko, jak to możliwe" - napisał przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy w zaproszeniu na szczyt.
 
Ale pierwszoplanowym tematem mają byś sprawy gospodarczo-finansowe. "Celem Rady Europejskiej jest przyjęcie kompleksowego pakietu środków, które powinny pozwolić nam wyjść z zakrętu kryzysu finansowego, i kontynuowanie drogi trwałego wzrostu gospodarczego i zatrudnienia. Wiele pracy zostało włożone w ten pakiet w ciągu ostatnich tygodni na różnych forach i dlatego jestem pewien, że będziemy mogli szybko zakończyć to w czwartek po południu" - zapowiedział Van Rompuy.
 
Arsenał środków jest bogaty. Podstawowy to zmiana Traktatu z Lizbony, by utworzyć stały mechanizm pomocy dla krajów strefy euro w potrzebie, zwany Europejskim Mechanizmem Stabilizacyjnym (EMS). W środę pozytywną niewiążącą opinię wydał Parlament Europejski. Formalna decyzja przywódców otworzy drogę do ratyfikacji w krajach do końca 2012 roku. Zmieniony traktat wejdzie w życie 1 stycznia 2013, a nowy mechanizm ma zacząć działać w połowie 2013 r.
 
"Kraje członkowskie, których walutą jest euro, mogą ustanowić mechanizm stabilności, który zostanie uruchomiony, jeśli niezbędne będzie zapewnienie stabilności strefy euro jako całości. Przyznanie jakiejkolwiek wymaganej pomocy finansowej w ramach tego mechanizmu będzie obwarowane surowymi warunkami" - brzmią dwa uzgodnione już na szczycie w grudniu zdania, które zostaną dopisane do traktatu.
 
Ministrowie finansów uzgodnili już zarysy EMS. Jego kapitał będzie wynosił 700 mld euro, tak, by pula środków dostępnych na pożyczki wynosiła 500 mld euro. Reszta jest potrzebna jako zabezpieczenie najwyższych ocen kredytowych AAA. Kraje strefy euro mają dać 80 mld euro w gotówce, ale protestują przeciwko temu Niemcy, żądając rozłożenia całej swojej składki w wysokości 22 mld na pięć rat. Reszta kapitałów ma być uruchamiana w razie potrzeby i jako gwarancje. Kraje spoza strefy euro będą mogły przyłączyć się do pomocy w indywidualnych przypadkach, ale w radzie zarządzającej EMS zasiądą tylko ministrowie finansów krajów wspólnej waluty. By zagwarantować wspólnotowy charakter EMS, eurodeputowani wymogli "centralną rolę KE w procesie oceny i analizy sytuacji finansowej państw".
 
Przywódcy potwierdzą, że pula środków na ratowanie krajów strefy euro dostępna w obecnym, tymczasowym funduszu wzrośnie do 440 mld euro z obecnych 250 mld euro. Unijne źródła przyznały jednak, że szereg krajów z uwagi na wewnętrzną politykę jest niechętnych zwiększeniu udzielonych gwarancji - np. Finlandia, gdzie trwa kampania przed wyborami parlamentarnymi. Dlatego nie wykluczyły, że ostatecznego porozumienia w tej sprawie na szczycie nie będzie, a sporne szczegóły zostaną uzgodnione do czerwca. Zwiększenie środków ma na celu uspokojenie rynków finansowych, by wiadomo było, że w razie potrzeby partnerzy są w stanie pomóc kolejnym krajom potrzebującym wsparcia, jak Portugalia.
 
Przywódcy zatwierdzą też osiągnięte przez ministrów finansów porozumienie w sprawie pakietu sześciu paktów legislacyjnych wzmacniających dyscyplinę finansów publicznych poprzez wzmocnienie wymogów i sankcji unijnego Paktu Stabilności i Wzrostu. Pakiet musi być jeszcze zatwierdzony przez PE, co ma nastąpić do czerwca.
 
Poza Grecją pomoc od partnerów w strefie euro dostała już także Irlandia, która zabiega o złagodzenie warunków spłaty 85 mld euro. Dotąd odmawiała ugięcia się pod postulatami Francji i Niemiec, by w zamian podwyższyć irlandzki podatek od przedsiębiorstw CIT wynoszący tylko 12,5 proc. Irlandzka prasa pisała natomiast, że rząd w Dublinie w ramach ustępstw jest skłonny zgodzić się na propozycję KE o ustanowieniu w UE wspólnych zasad obliczania podstawy opodatkowania CIT.
 
O koordynacji podatkowej (a także podatkach w sektorze finansowym) mówi pakt na rzecz euro, politycznie zaakceptowany 11 marca na szczycie eurostrefy, który na czwartkowo-piątkowym szczycie zatwierdzą przywódcy całej "27". Pakt zakłada zbliżanie narodowych polityk gospodarczych i jest pokłosiem pomysłów zaprezentowanych przez Francję i Niemcy, by zacieśnić integrację w ramach eurolandu poprzez silniejsze zarządzanie gospodarcze. Pakt jest otwarty dla krajów spoza strefy euro pod warunkiem, że zobowiążą się one do wdrożenia jego postanowień.
 
Na szczycie premier Donald Tusk będzie mógł oficjalnie potwierdzić deklarację Polski przystąpienia do paktu. Taką samą decyzję ogłosiła już także Dania. Dyplomaci w Brukseli spodziewają się również przyłączenia Łotwy i Litwy (oba kraje są już w tzw. przedsionku do euro, czyli systemie RM2). Nie wejdą Wielka Brytania, Szwecja, Węgry i najpewniej Czechy.
 
Pakt przewiduje koordynację w wybranych dziedzinach, takich jak konkurencyjność i klimat dla prowadzenia biznesu, innowacje, zatrudnienie, czy stabilność finansów publicznych. Belgijskie lewicowe związki zawodowe odbierają to jako zamach na tradycyjny model gospodarki społecznej - dlatego na czwartek zapowiadają wielotysięczne demonstracje, które mogą sparaliżować Brukselę. Według policji, spodziewany jest udział ok. 15 tys. osób. W dzielnicy europejskiej wprowadzone będą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa.
 
Na szczycie przywódcy mają też rozmawiać o tragicznych wydarzeniach w Japonii wywołanych trzęsieniem ziemi i tsunami. Van Rompuy podkreślił, że ważnym punktem spotkania będzie "wyrażenie determinacji we wsparciu japońskich przyjaciół". Dodał, że trzeba wyciągnąć lekcje z katastrofy elektrowni Fukushima, jeśli chodzi o bezpieczeństwo jądrowe w UE.
 
Z Brukseli Michał Kot, Inga Czerny i Julita Żylińska (PAP)
 
kot/ icz/ jzi/ mmp/ ap/
 

Copyright © 2021 Wir Poznań | Wszelkie prawa zastrzeżone.